Praca kierowcy dużo daje i sporo odbiera [WYWIAD Z KIEROWCĄ]
Wystarczy nacisnąć pedał gazu, aby daleko za sobą zostawić kłopoty, problemy i stres. Praca za kierownicą pozwala bowiem zapomnieć o codziennych bolączkach, odciąć się od rozterek, skupić się jedynie na spowitej promieniami zachodzącego słońca drodze. Czy aby?
Nie wierzmy w kolorowe obrazki i zabawne memy, pokazujące życie kierowcy ciężarówki jako wieczną sielankę. Zawód daje ogromnie dużo satysfakcji, jednocześnie jest jednak bardzo wymagający i wyczerpujący. O tym, jak żyje się w kabinie ciężarówki, o zderzeniu stereotypów z rzeczywistością oraz ciężkiej pracy opowiada nam Norbert Kosałkiewicz, prowadzący fanpage TRUCK Driver CLUB.
Redakcja: Czy to prawda, że kierowca zna swoją ciężarówkę jak własną kieszeń?
Norbert Kosałkiewicz: Tak, kierowca powinien znać własną ciężarówkę jak własną kieszeń. Czasem rożnie z tym bywa, ponieważ w naszym środowisku pracują nie tylko pasjonaci tego zawodu, ale i osoby, które traktują tę pracę wyłączenie jako źródło dochodu. Przed wyruszeniem w trasę każdy powinien sprawdzić stan techniczny pojazdu, tj. stan opon, światła, płyny itd. Od tego zależy bezpieczeństwo – nasze i wszystkich uczestników ruchu. W niektórych firmach często nie ma się ciągle tej samej ciężarówki, co jest uciążliwe dla kierowcy. Każdy z nas układa sobie auto pod siebie, czyli np. pracę silnika itd. Jeżeli jeździmy tym samym autem, wiemy, czego możemy się spodziewać. Jeżeli jeździ nim paru kierowców, jest to trudniejsze, bo każdy ma inne przyzwyczajenia, a niektórych niestety w ogóle to nie interesuje…
Poza tym oprócz stanu technicznego czy stylu jazdy, którego uczymy nasza ciężarówkę, jest jeszcze jedna ciekawa rzecz. Organizacja mieszkania w niej. Kiedy jeździłem po Europie i w pewnym sensie mieszkałem w kabinie, z zamkniętymi oczami mogłem sobie sięgnąć po herbatę czy po jakąkolwiek inną rzecz, bo każda miała swoje miejsce. Każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia odnośnie tego, co i gdzie wygodniej zainstalować.
A czy pojazd zdołał Cię kiedyś czymś zaskoczyć?
Bywają miłe i niemiłe zaskoczenia. Miłe to takie, kiedy auto jest dobrze „ułożone” i ma siłę jechać, mało spala paliwa, czy np. ma dobrze działającą lodówkę, która faktycznie chłodzi. Z gorszych i mniej przyjemnych rzeczy, jakie sobie przypominam, był bardzo groźny wystrzał przedniej lewej, prawie nowej opony. Na szczęście udało mi się wyprowadzić cały zestaw i nikomu nic się nie stało, ale niestety zniszczenia samochodu były na tyle duże, że już nie dało się nim dalej jechać.
Skąd pomysł, że zostaniesz kierowcą? Zawsze miałeś takie plany?
Pamiętam, że kiedy byłem mały, obejrzałem kultowy film „Convoy” z 1978 r. i wszystkie części „Mistrz kierownicy ucieka”. Od tamtej pory bardzo chciałem jeździć ciężarówką. Poza tym uwielbiałem zwiedzać i zawsze być gdzie indziej. Pracę jako kierowca wyobrażałem sobie bardziej jako możliwość zwiedzenia świata, bycia cały czas w innych miejscach, a do tego jeszcze z możliwością pokonywania tysięcy kilometrów potężną ciężarówką.
Od zawsze interesowałem się motoryzacja, przepisami ruchu drogowego, bezpiecznym stylem jazdy, ale też jazdą w warunkach ekstremalnych. Kiedy zostałem kierowcą okazało się, że jest to połączenie tego wszystkiego, ale z dodatkiem jeszcze jednej ważnej rzeczy… Ciężkiej pracy. Czasami nasza praca nie jest do końca taka łatwa i przyjemna. Często panuje ogromny stres, zmęczenie, trzeba też popracować fizycznie. Trzeba sobie samemu organizować czas tak, żeby zdążyć z towarem, zrobić gdzieś po drodze jakieś zakupy czy wziąć prysznic. Pamiętam, że na samym początku, kiedy dopiero zaczynałem pracę, stres był tak ogromny, a pracy – której jeszcze nie potrafiłem sobie tak dobrze poukładać – na tyle dużo, że kiedy kończyłem zmianę, myślałem tylko o tym, żeby jak najszybciej położyć się spać. A tu jeszcze trzeba było zaplanować trasę na kolejny dzień! Bardzo wtedy schudłem. Co, nie ukrywam, przydałoby mi się też dzisiaj [śmieje się].
Czyli praca kierowcy wcale nie jest tak kolorowa, jak wydaje się osobom postronnym, prawda?
Ktoś mi kiedyś powiedział, że „ty w pracy to tylko kręcisz kierownicą i rozmawiasz przez CB radio”… Jak najbardziej mylna opinia. Zapraszam każdego do spróbowania! Niech sobie tylko wyobrazi, że dostaje kluczyki, adres rozładunku na drugim końcu Europy i ma być tam na wyznaczoną godzinę, pamiętając o zachowaniu przepisów dot. czasów maksymalnych przerw, jazdy itd.
To prawda, że ta praca daje dużo pięknych chwil, a przy dobrym zaplanowaniu pozwala na zwiedzanie świata, poznawanie nowych ludzi, ich kultur itd. Ale niestety często odbiera dość sporo. Cały czas jesteśmy daleko i sami. Dochodzą też problemy ze zdrowiem przez nieregularne odżywianie się czy stres. Z czasem też tracimy kondycję, bo nie zawsze jest czas na treningi przy samochodzie, czasami nie ma zaś możliwości wzięcia prysznicu po ćwiczeniach. Nocne jazdy źle wpływają na nasz wzrok, tym bardziej, jeśli co pewien czas jakieś auto z naprzeciwka jedzie z włączonymi dodatkowymi światłami. Taki kierowca nie zdaje sobie nawet z tego sprawy albo myśli, że przecież to chwila. A my, pokonując setki kilometrów, takich aut mijamy sporo.
I niestety, zawód kierowcy wcale nie jest bezpieczny. I nie mówimy tu tylko o wypadkach…
Tak, w naszej pracy występuje również zagrożenie życia. Jest wiele przypadków kradzieży paliwa, ładunków czy też włamań do kabiny. Jeśli akurat nie ma nas w samochodzie, jest szansa, że wrócimy do domu cali. Zazwyczaj bandyci włamujący się do kabiny wpuszczają do niej gaz i albo usypiają, albo paraliżują. W obu przypadkach zanim wejdą do środka, przewietrzają kabinę, kradną i uciekają. Ale są też takie sytuacje, że nie udaje im się otworzyć drzwi, zdarza się, że zabijają kierowcę…
Ta praca łączy w sobie dużo pięknych chwil, ale i daje sporo w tzw. kość.
Ja ostatnio całkowicie zmieniłem kraj i tryb pracy. Codziennie jestem w domu razem z moją wspaniałą kobietą, Magdaleną, której korzystając z okazji bardzo dziękuję za wszystko, co dla mnie robi, chociaż wiem, że wciąż się martwi, czy wrócę bezpiecznie do domu. Teraz zwiedzamy razem, a dzięki mojej pracy mogę jej pokazać te wszystkie miejsca w całej Europie, w których już byłem.
Czy Twoim zdaniem Polska to „kraj przyjazny kierowcom”?
Polska to specyficzny kraj. Kiedy mówię, że jestem z Polski, wiele osób z zagranicy odpowiada: „A, to ze Wschodu jesteś!”. W Polsce potrzeba jeszcze dużo czasu, żeby kierowca pracujący na tzw. krajówce mógł zarobić godziwe pieniądze niezależnie od tego, ile kilometrów przejedzie; żeby nie był traktowany jak zło konieczne, miał czas na odpoczynek, tak jak jest to ustanowione w przepisach, żeby drogi były przystosowane także dla ciężarówek, żeby spedycje nie prześcigały się w ucinaniu kilometrów dla firm transportowych. Szczerze, nie wiem, czy to się zmieni i kiedy.
Nie chodzi niestety tylko o to. Jeśli poobserwujemy kolejne propozycje polityków, w tym zakaz wyprzedzania dla ciężarówek, można mieć wątpliwości, czy Polska to raj dla kierowców…
Dokładnie, niedawno zagorzała dyskusja na temat wprowadzenia całkowitego zakazu wyprzedzania dla ciężarówek w Polsce. W moim subiektywnym odczuciu jest to nietrafiony pomysł, chociaż jeżdżę też osobówką i krew w żyłach mi się gotuje, kiedy niektórzy robią sobie wyścigi słoni… Drogi w Polsce są, jakie są. Czasem lepsze, czasem gorsze. W niektórych przypadkach zakaz wyprzedzania jest jak najbardziej potrzebny, a w niektórych kompletnie nieuzasadniony. W Niemczech na przykład można się wyprzedzać maksymalnie 46 sekund. Jest to pewnego rodzaju rozwiązanie. Jeżeli kierowca ciężarówki jedzie np. do Hiszpanii na rozładunek i w Polsce będzie musiał się dusić za jakimś innym autem, niekoniecznie ciężarowym, które będzie jechało przed nim dużo wolniej z tylko sobie znanych powodów, to automatycznie czas dojazdu może wydłużyć się nawet o kolejny dzień. Poza tym każdy kierowca planuje sobie miejsce postoju na pauzę, tak aby było bezpiecznie. Teraz dużo się słyszy o tragicznych sytuacjach, kiedy np. komuś zabrakło czasu na dojechanie do bezpiecznego parkingu na noc. Dużo zależy również od nas samych – kierowców. Trzeba mieć trochę wyobraźni i umieć przewidywać sytuacje na drodze. Manewr wyprzedzania jest jednym z najniebezpieczniejszych manewrów. Brakuje też szacunku na drodze. Jest zawiść, chamstwo i bitwa, kto będzie pierwszy. Czy to się zmieni i kiedy? Raczej wątpię.
Prowadzisz fanpage na Facebooku, TRUCK Driver CLUB. Czy praca kierowcy jest rzeczywiście aż tak ciekawa, że zdecydowałeś się na dzielenie się swoimi doświadczeniami z innymi?
Praca kierowcy jest naprawdę fascynująca! Moim pierwszym założeniem było pokazywanie tego, jak i gdzie można spędzać pauzy weekendowe. Niekoniecznie na tzw. patelni w gorącym słońcu, ale np. zjechać gdzieś do miasteczka, stanąć bezpiecznie z boku, nikomu nie przeszkadzając. Można wtedy sporo zwiedzić. Często rozmawiałem z kierowcami, którzy stawali na parkingach niedaleko interesujących miejsc, a nawet o nich nie wiedzieli! Ja właśnie w ten sposób bardzo dużo zwiedziłem – od Paryża i trasę Napoleona, przez całe Lazurowe wybrzeże, krzywą wieżę w Pizie, Weronę, Rzym, Neapol, Palermo. Nawet jeśli jesteśmy daleko od znanych miejscowości turystycznych, warto zjechać w małą wioskę, tylko po to, żeby pooglądać architekturę, porozmawiać z ludźmi czy skosztować regionalnej kuchni.
Później, kiedy na stronie pojawiło się więcej fanów, zacząłem dodatkowo promować bezpieczny styl jazdy i ogólnie bezpieczeństwo na drogach. Jeden z moich filmów obejrzało ponad dwa miliony ludzi. Jeżeli trafiło to tylko do co dwudziestej osoby i dało jej to do myślenia, i tak uważam to za sukces. Prawie wszyscy jesteśmy kierowcami małych czy dużych aut i to od nas zależy, jak będziemy się traktowali na drogach.
I na koniec właśnie o to chciałem zaapelować. Szanujmy się na drogach, myślmy z wyprzedzeniem, obserwujmy wszystko dookoła i bądźmy dla siebie milsi. I niech każdy z nas ma tyle samo powrotów, co wyjazdów.
Dziękujemy za rozmowę.
Komentarze
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.