Polscy kierowcy bardzo negatywnie oceniają kierowców z Ukrainy. Interesujący reportaż
Parę dni temu na money.pl ukazał się reportaż opisujący „wojnę” pomiędzy polskimi a ukraińskimi kierowcami. Polacy uskarżają się na kierowców ze Wschodu, ich szalony styl jazdy i nierespektowanie czasu pracy. Czy sytuacja rzeczywiście jest tak dramatyczna?
Trudności ze znalezieniem pracowników w Polsce sprawiają, że przewoźnicy coraz chętniej zatrudniają kierowców z Ukrainy. W 2015 r. na polskich drogach można było spotkać około 10 tys. kierowców zawodowych ze Wschodu, rok później liczba ta uległa podwojeniu, w 2017 r. było ich już 40 tys. Jak oceniają to zjawisko inni kierowcy? Okazuje się, że negatywnie. Narzekają na łamanie przepisów, również dotyczących czasu pracy, sugerują brak umiejętności, podejrzewają nawet, że wielu z nich kupiło uprawnienia, zamiast zdobyć je legalnie.
- Na rynku brakuje rąk do pracy. I firmy są tak przyciśnięte, że już zatrudniają byle kogo. Jak ma papiery, to dostaje kluczyki i jeździ. Aż spowoduje wypadek lub zniszczy towar albo całą ciężarówkę. I wtedy przychodzi opamiętanie – opowiada money.pl Jan, zawodowy kierowca.
W reportażu wypowiada się również anonimowo pracownik ITD. Jego zdaniem ukraińscy kierowcy są często wykorzystywani przez polskich przedsiębiorców, jeżdżąc nie tyle, ile wskazują przepisy, ale „ile szef powie”. Jak mówi, konieczne jest chociażby przeprowadzenie kampanii informacyjnej skierowanej do kierowców ze Wschodu, inaczej – wraz z jeszcze większym napływem pracowników z Ukrainy – konsekwencje będą opłakane. – Jeśli zamiast 9 godzin na dobę, będą jeździć 19 godzin, to proszę na drodze uważać na każdą ciężarówkę. Bo jej kierowca może nawet nie zauważyć momentu, w którym rozjedzie pana auto – mówi.
Cały materiał dostępny jest na money.pl.
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.