Dodatki do paliw: producenci na NIE, kierowcy są podzieleni
Preparaty uszlachetniające paliwo? Na stacjach benzynowych, sklepach motoryzacyjnych czy w internecie znajdziemy ich dziesiątki – różniące się pomiędzy sobą przeznaczeniem i działaniem. Znaczne różnice dotyczą również podejścia do tematu producentów ciężarówek, producentów samych uszlachetniaczy, jak również kierowców ciężarówek.
dodatki do paliw
Na rynku dostępne są preparaty typu „czysty silnik”, choć należy zaznaczyć, że tego rodzaju specyfiki pielęgnują nie tyle silnik, co zbiornik, przewody paliwowe itd. Pochłaniają one wilgoć zawartą w układzie i zwiększają tłustość paliwa, dzięki czemu – jak podkreślają ich producenci – można przedłużyć życie pompy paliwowej. Popularne są również środki, które „uszlachetniają” olej napędowy. To tzw. depresatory, polecane szczególnie na sezon zimowy, dzięki którym olej zachowuje swoje właściwości nawet przy bardzo niskich temperaturach, do -20 C. Znacznie częściej jednak niż po „sklepowe” specyfiki kierowcy sięgają po sprawdzone, domowe metody „uszlachetniania” paliwa.
Lepiej nie
Choć nie sposób odmówić takim produktom popularności, instrukcje obsługi wielu pojazdów, także ciężarowych, nie wyrażają się o nich aż tak pozytywnie. Ba! Wielu z producentów zabrania mieszania paliw silnikowych z dodatkowymi związkami chemicznymi. Dlaczego? Bardzo często mają wątpliwości co do ich składu lub nawet podkreślają, że nie wiadomo, jaki skład mają dane specyfiki.
Zdaniem producentów ciężarówek informacje na opakowaniach takich preparatów są dość enigmatyczne. Dane produkty mają zmniejszać ilość zanieczyszczeń, które odkładają się w silniku oraz czyścić komorę spalania, zapobiegając tym samym ryzyku wystąpienia i rozwoju korozji. Owszem, brzmi to świetnie, jednak niejednokrotnie nie wiemy, jakie związki odpowiedzialne są za takie działanie, co w przypadku połączenia z paliwami może być wyjątkowo brzemienne w skutkach. Paliwo silnikowe to pieczołowicie dobrana mieszanina węglowodorów ropopochodnych i pozostałych związków chemicznych – oznacza to, że nawet przy niewielkiej ingerencji w tę recepturę nie jesteśmy w stanie przewidzieć reakcji paliwa.
dodatki do paliw
Stosowania preparatów „uszlachetniających” odradza się przede wszystkim w okresie gwarancyjnym. Dlaczego? Wynika to z tego, że paliwo spalane przez silnik musi odpowiadać normie EN 590, tzn. charakteryzować się określonymi przez przepisy parametrami. „Stosowanie dodatków powoduje utratę gwarancji na pojazd – tłumaczy Andrzej Czajkowski, inżynier sprzedaży w firmie Volvo Trucks Poland. Producent pojazdu odpowiada za emisję spalin, a dodawanie do paliwa produktów, które nie zostały przebadanie pod tym kątem może powodować zmiany emisji. Jednocześnie mogą ulec uszkodzeniu katalizatory oraz filtr cząstek stały” – wyjaśnia. Podobne jest stanowisko firmy IVECO (do użycia producent dopuszcza jedynie paliwa zgodne ze wspomnianą normą, wszelkie dodatki nie są zalecane) oraz Mercedes-Benz. Jak przekazał nam Aleksander Rzepecki z Mercedes-Benz Polska, „przed dostawą pojazdu zawartość siarki w paliwie jest ustawiana na wartość (dla BlueTec®6) <0,001 % wag. siarki (10 ppm). Jest to zawartość siarki obowiązująca dla większości europejskich krajów zgodnie z normą EN 590. Należy zatem tankować wyłącznie oleje napędowe bezsiarkowe, spełniające wymogi europejskiej normy EN 590 (lub porównywalnych norm krajowych). Zgodnie z tą normą, biodiesel możliwy jest do stosowania w wartości nie przekraczającej 7 % objętości ON. Paliwa zawierające wyższą wartość siarki, paliwa destylacyjne lub oleje opałowe są niedopuszczalne.” Nie dziwi nas więc, że producenci niezbyt ufnie odnoszą się do wszelkiego rodzaju „wspomagaczy”, których stosowanie może mieć negatywny wpływ na układ paliwowy i silnika.
Dodatki są po to, by je stosować
Producenci dodatków do paliw oczywiście bronią się przed tymi zarzutami. Np. na stronie STP przedstawiciele firmy twierdzą: „Wielu producentów samochodów uważa, że niefabryczne dodatki do benzyny nie są konieczne, mimo że sprzedaje własne marki dodatków. Niektóre pofabryczne dodatki do benzyny zawierają korozyjne środki chemiczne szkodliwe dla elementów układu paliwowego lub wewnętrznych części silnika”. I już po chwili zapewniają, że produkty ich firmy nie zwierają środków konserwujących i są bezpieczne dla wszystkich silników.
Czy polscy kierowcy sięgają po dodatki do paliw?
Co na to zaś kierowcy oraz przewoźnicy? Okazuje się, że środowisko transportowe jest podzielone. Niektórzy twierdzą, że tego typu rozwiązania lepiej stosować w przypadku starszych aut, tym bardziej po okresie gwarancyjnym, inni zaś, że wiekowym ciężarówkom nie pomogą już żadne uzdatniacze, a o ich wlewaniu trzeba było pomyśleć kilka zim wstecz. Wielu przewoźników przekonuje zaś, że do baku należy wlewać jedynie paliwo sprawdzonego producenta, ponieważ tylko dzięki temu mamy gwarancję, że niefortunne połączenie związków chemicznych nie doprowadzi do awarii ciężarówki (a przy złym jakościowo paliwie nawet żadne uszlachetniacze nie pomogą) – pojawia się tym samym opinia, że dodatki świetnie nadają się do tego, aby… zepsuć pojazd. „Szczerze i od serca: nie stosuję żadnych dodatków do paliwa, nawet w zimie – mówi Szymon Szumowski, właściciel firmy Szumowski. Warunkiem i moją zasadą jest tankowanie TYLKO na markowych stacjach, np. BP, Statoil, Aral, OMV lub Agip.”
Jeśli wnikliwie przestudiujemy posty na forach internetowych, znajdziemy na nich również wiele porad z dziedziny „Do It Yourself”. Praktycy twierdzą, że takie metody jak najbardziej działają. Niektórzy komentujący zalecają, aby do zbiornika paliwa dolać denaturat, który skutecznie zapobiegnie problemom wynikającym z niskiej temperatury. „Denaturat wlewałem, ale do starego diesla (rocznik 1990), aby paliwo nie zamarzało przy -20 stopniach. Ten sam diesel przejeździł później ok. 50 tys. km na oleju do smażenia! Niestety, żaden z nowszych samochodów tego wyniku nie pobije” – mówi redakcji jeden z przewoźników. Na „frytkach” jeździło się latem, przy niższych temperaturach olej zmieniał swoją konsystencję. Niektórzy montowali w autach specjalne instalacje do jego podgrzewania, aby był rzadszy przed podaniem do silnika. Chodziło oczywiście o cenę takiego oleju i brak podatku akcyzowego”. I dodaje: „Nowy silnik ze względu na precyzję wykonania nie wytrzymałby takich eksperymentów.”
dodatki do paliw
Inni, aby zapobiec zamarzaniu, do diesla dolewają ponoć nafty lub mieszają paliwo z benzyną. Kolejni wspominają o rozcieńczaniu benzyny wodą. „Domowych” sposobów jest co nie miara, a każdy ze stosujących optuje za swoją własną metodą. Jak twierdzi Szymon Szumowski, nie należy z góry ich skreślać. „Dopuszczalne jest w warunkach zimowych dolanie 10% benzyny do diesla, ze względu na to, że benzyna nie zamarza, a diesel, zwłaszcza ten „chrzczony”, tak. Tzn. gęstnieje. Jednak ja trzymam się jeden zasady: cały rok tankuje na markowych stacjach, dlatego później w filtrach nie stoi mi woda itd. i nie muszę dolewać żadnych denaturatów” – podkreśla.
Jak więc widzimy, chętniej (choć wcale nie powszechnie) sięgamy po „babcine” metody niż po specjalne preparaty. Do nich odnosimy się z dość dużą dozą nieufności. Producenci z kolei nie polecają ani sklepowych preparatów, ani domowych sposobów.
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.