“Dżungla” w Calais likwidowana: władze francuskie nie radzą sobie z problemem, a Belgia wprowadza kontrole
Obóz nielegalnych migrantów we francuskim porcie Calais stanowił prawdziwą katastrofą dla wszystkich przewoźników przekraczających kanał La Manche. Starając się wszelkimi możliwymi sposobami zrealizować swoje marzenia, imigranci atakują ciężarówki zorganizowanymi grupami.
Wielu kierowców przyznaje, że odcinek drogi prowadzący do przeprawy morskiej w Calais najtrudniej jest pokonywać w nocy. Władze francuskie nie są w stanie utrzymywać tam porządku całodobowo, dlatego noc to najlepszy czas do zaatakowania przejeżdżających ciężarówek. Migranci uszkadzają nie tylko ciężarówki, ale i znajdujący się w nich ładunek. Oznacza to ogromne straty dla przewoźników. Mało tego, że klienci odmawiają przyjęcia uszkodzonego towaru, to na dodatek cała odpowiedzialność za przewóz nielegalnych migrantów spoczywa na barkach przedsiębiorcy kierowcy, nawet w przypadku, jeśli on osobiście poinformował policję o „pasażerach na gapę”.
Na początku tego tygodnia francuskie władze w końcu zdecydowały się wprowadzić w “Dżungli” porządek – rozpoczęto likwidację obozu. Zeszłego lata w obozie było zaledwie kilka namiotów, jednak nie minął nawet rok, jak nieduży obóz namiotowy zamienił się w miasteczko z domem modlitewnym, sklepami, salą koncertową, bezpłatnym bezprzewodowym dostępem do internetu, a nawet centrum do ładowania telefonów komórkowych. Na dzień dzisiejszy w obozie przebywa około 5 tys. uchodźców.
Władze francuskie wysyłają migrantów do znajdującego się w pobliżu obozu, w którym ustawiono przerobione kontenery morskie albo do innych ośrodków przyjmujących uchodźców, które się znajdują w głębi kraju. Czy da się przenieść wszystkich uchodźców – nadal nie wiadomo. Po pierwsze, wielu z nich nie chce jechać do francuskich centrów dla uchodźców, ponieważ nie mają zamiaru pozostać we Francji, a zamierzają udać się do Wielkiej Brytanii. Po drugie, w centrach stworzonych przez władze francuskie dla wszystkich miejsc nie wystarczy. Uchodźcy, dla których zabraknie miejsca, najprawdopodobniej będą próbowali przedostać się do sąsiednich krajów.
Jak można było się spodziewać, w trakcie operacji mającej na celu likwidację „Dżungli” nie obeszło się bez zamieszek. W trakcie wyburzenia obozu funkconariusze zostali obrzuceni kamieniami i butelkami. Policjanci zmuszeni byli użyć gazu łzawiącego. Poinformowano, że w trakcie operacji zlikwidowano około 100 naprędce zbudowanych prowizorycznych domków, a powierzchnia obozu została znacznie zmniejszona.
Wciąż nie wiadomo dokąd udadzą się mieszkańcy „Dżungli“, którzy pozostaną bez dachu nad głową. Kilka grup migrantów uzbrojonych w metalowe pręty próbowało zablokować ruch w kierunku przeprawy morskiej, ale zostali zatrzymani przez służby specjalne. Jak informuje BBC, uchodźcy nie chcą pozostawać we Francji i będą starali się za wszelką cenę dostać się do Wielkiej Brytanii.
W przeddzień likwidacji „Dżungli” Belgia zapowiedziała, że wznawia kontrole graniczne. Belgia ma się czego obawiać – migranci, którzy są niezadowoleni z działań władz francuskich, mogą próbować organizować nową „Dżunglę” na terytorium Belgii. Rząd belgijski postanowił wznowić kontrole graniczne na miesiąc, jednak Komisja Europejska uznała decyzję za niezdgodną z prawem. Zgodnie z postanowieniami umowy Schengen kontrole graniczne na terytorium Schengen można wprowadzić nie dłużej niż na 10 dni za poprzednim powiadomieniem o tym Komisję Europejską i kraje sąsiednie.
Operacja mająca na celu likwidację „dżungli” spotkała się z ostrym sprzeciwem mieszkańców obozu. Reportaż Euronews.
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.