Jak polscy przewoźnicy radzą sobie w czasach kryzysu, rosyjskich sankcji i embargo?
Polityka Rosji z pewnością stanowi trudny sprawdzian dla polskiej branży transportowej. Czy eksploatować inne rynki, czy cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń? Czy nadejdzie obiecana pomoc od rządu? Ostatnie miesiące postawiły wiele pytań, dały jednak mało odpowiedzi.
Rosja była dla Polski 6. najważniejszym partnerem eksportowym. Według różnych danych na relacjach ze Wschodem swoją działalność opiera od 3 do 5 tys. polskich firm przewozowych wykorzystujących od 30 do nawet 50 tys. pojazdów – rocznie wykonujemy ok. 270 tys. kursów w tym kierunku. Stwierdzenie, że polska gospodarka w ogromnej mierze opiera się na współpracy z Rosją nie będzie więc przesadą. Tym dotkliwiej odczuliśmy wprowadzone przez stronę rosyjską sankcje i obostrzenia. Najbardziej ucierpieli polscy przewoźnicy.
15 proc. polskiego eksportu
– Sankcje i rosyjskie embargo dotknęły 15 proc. polskiego eksportu, który w 2013 r. wart był 10,8 mld dolarów. Mamy bardzo istotne tąpnięcie, nie tylko spowodowane sankcjami, ale także dramatyczną dewaluacją rubla – stwierdził w programie „Świat” emitowanym przez TVN24 wicepremier i minister gospodarki, Janusz Piechociński.
Kierunki rosyjski oraz ukraiński były największym rynkiem polskich inwestycji. Nic więc dziwnego, że sankcje i obostrzenia wprowadzane przez stronę rosyjską wpłynęły na polską gospodarkę. – Rynek ten generuje dzisiaj gigantyczną niepewność poprzez załamanie rubla, jeszcze większą niż przez sankcje – powiedział wicepremier.
Jak twierdzi Elena Denisova, kierownik ds. transportu samochodowego w firmie Bilax, z którą spotkaliśmy się podczas szkolenia z giełdy ładunków i transportu Cargo.PL, każda firma transportowa w Polsce na własnej skórze odczuła skutki kryzysu. – Mimo iż przewóz ładunków, które podpadły pod rosyjskie embargo, nigdy nie był naszym głównym obszarem działalności, odczuwamy skutki polityki Rosji. Przewoźnicy nie mogący wozić ładunków, którymi zajmowali się do tej pory, więc swoją uwagę zwracają na inne, którymi do tej pory zajmowaliśmy się my. Zwiększa się konkurencja na rynku. – Jednak jak podkreśla, największym problemem jest nie embargo, a kurs rubla. – To bardzo wpływa na rynek, mamy wiele zaległych płatności od rosyjskich klientów. Z tym wiąże się również podwyżka cen towarów, produkty typu materiały budowalne są droższe, a stany magazynowe w Rosji likwidowane.
Duże trudności wynikają też z pewnego rodzaju „różnic interpretacyjnych”, do których może dojść na granicy: – Niestety, reakcji Rosji nie można do końca przewidzieć. Zostały ustalone kody, które podpadają pod embargo, czasami jednak kod, który zgodnie z dokumentami nie jest objęty sankcjami, nie zostaje przepuszczony przez granicę. Nawet jeśli docelowym krajem jest Kazachstan czy Mongolia, Rosjanie nie wpuszczają takiego transportu, ponieważ obawiają się, że ładunek zostanie na terenie Rosji – mówi Elena Denisova.
Kryzys trwa od dawna
Według wiceministra infrastruktury i rozwoju Zbigniewa Rynasiewicza trudna sytuacja polskich przewoźników ma swoje źródło nie tylko w rosyjskim embargu, ale również w kryzysie gospodarczym w Europie i nasyceniu tego typu usługami. Jak ocenił pod koniec września w Sejmie, z kryzysem w branży transportowej walczymy już od 2008 r., czyli momentu kryzysu gospodarczego w Europie. Zdaniem wiceministra już wtedy podejmowano wiele działań zabezpieczających interesy polskiej branży transportowej przed jego skutkami.
O tym, że konieczne jest dalsze działanie na rzecz polskich transportowców przekonana jest Stanisława Prządka z SLD. – Przewoźnicy, którzy mieli stałe kontakty na linii Polska-Rosja lub Europa-Rosja, z dnia na dzień stracili ok. 60 proc. swoich ładunków.
W 2013 r. polscy przewoźnicy wykonali około 270 tys. przewozów. Według posłanki Polska ma jedną z najnowocześniejszych flot transportowych w Europie, a ok. 5 tys. polskich firm opiera swoją działalność na współpracy ze Wschodem, wykorzystując ok. 50 tys. pojazdów ciężarowych. Wielu z nich to przewoźnicy z tzw. Ściany Wschodniej, czyli m.in. z Siedlec, Białej Podlaskiej oraz Białegostoku, którzy zainwestowali przede wszystkim w chłodnie (które – warto dodać – kosztują około 50-75 tys. euro). Teraz wiele z tych pojazdów jest po prostu nieużywanych – duży procent polskiej gospodarki obejmowało właśnie transport żywności do Rosji.
Receptą na rosyjskie embargo nie może być… Rosja
Oczywistym jest, że polscy przewoźnicy realizujący do tej pory większość przewozów do Rosji powinni szukać nowych rynków i zleceń. – Częściowo udaje się tę lukę wypełnić, choć nie jest to łatwe – powiedział parę dni temu Informacyjnej Agencji Radiowej prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów „Podlasie” Waldemar Jaszczur. Obecnie wiele polskich firm przewozi towary do Rosji z Serbii i Albanii, choć nie bez problemów. – Ten towar idzie, ale na Białorusi jest bardzo restrykcyjnie sprawdzany. Samochody są przeważnie rozładowywane i przetrzymywane – tłumaczy Waldemar Jaszczur.
O tym, że konieczne jest szukanie nowych rynków zbytu przekonana jest także Elena Denisova w firmy Bilax. – Co możemy w takiej sytuacji zrobić? Rozwijamy kontakty europejskie i mamy coraz więcej klientów w tych kierunkach. Poza tym w lutym otworzymy magazyn w Siemianówce, na polsko-białoruskim przejściu granicznym, gdzie mamy już terminal przeładunkowy. Robimy to z myślą o klientach, którzy nie są teraz w stanie zamawiać całych ciężarówek, a tylko częściowe ładunki.
Jak dodaje, to dobry moment, aby dokonać ewaluacji działalności swojej firmy: – W momencie kryzysu każda z firm widzi swoje niedociągnięcia. Wielu polskich przewoźników załamuje ręce i pyta, co robić, kiedy nie mogą już wozić towaru do Rosji. Niestety, część z nich nie pomyślała, żeby się przed tym zabezpieczyć i np. kilka ciężarówek „rzucić” na Zachód. My tak robiliśmy zawsze. Nasz tabór samochodowy jeździł w połowie w jedną stronę i w połowie w drugą, wiedząc, że nie możemy polegać tylko na jednym kierunku.
Co zrobi polski rząd?
Ogromna ilość przewoźników będzie lub już ma problemy ze spłatą rat kredytowych i leasingowych, skąd tylko o krok od upadłości. Zdaniem Stanisławy Prządki niezbędne więc jest wprowadzenie programu kryzysowego polegającego np. na zawieszenia podatku od środków transportowych oraz składek ZUS. Tego od rządu oczekuje polska branża transportowa.
Podobnego zdania jest Waldemar Jaszczur, prezes Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych i Spedytorów Podlasie. Jak mówił na antenie Polskiego Radia, rząd ma odpowiednie instrumenty, aby pomóc branży w trudnym okresie. Tym bardziej, że odprowadza ona podatki.
W związku z problemami polskich przewoźników resort pracy oraz infrastruktury i rozwoju zapowiedział podjęcie konkretnych działań prawnych mających wesprzeć branżę transportową dotkniętą rosyjskim embargiem. – Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej chce ponadto pomóc firmom transportowym, które będą wycofywały z ruchu pojazdy o najniższej kategorii ekologiczności – powiedział wiceszef MIR Zbigniew Rynasiewicz.
Propozycją polskich przewoźników jest wypowiedzenie lub renegocjacja polsko-rosyjskiej umowy o międzynarodowych przewozach drogowych (regulującej m.in. kwestie zezwoleń drogowych) – ponieważ strona rosyjska już wydaje się dążyć w kierunku całkowitego zamknięcia rynku. Rynasiewicz przekonywał, że należy przystąpić do rozmów z Rosją. Ministerstwo chciałoby jeszcze w tym roku zwołania mieszanej polsko-rosyjskiej komisji ds. międzynarodowych przewozów drogowych. Podjęcia działań oczekuje też od Komisji Europejskiej. Jednak, jak podkreślił Rynasiewicz, są trudności z przekonaniem KE do udzielenia pomocy branży transportowej z środków europejskich.
– Przewoźnicy chcą przede wszystkim, aby polski rząd walczył o większą ilość zezwoleń na transport – mówi Elena Denisowa z firmy Bilax. Zamiast tego są one systematycznie ograniczane. Niestety, wygląda na to, że branża transportowa została – póki co – pozostawiona sama sobie. Wydaje się, że od sierpnia, tzn. od momentu wprowadzenia pierwszych obostrzeń przez stronę rosyjską, padło wiele deklaracji i zapewnień polskiego rządu, niekoniecznie jednak podjęto konkretne, wielokrotnie zapowiadane działania. Czy coś zmieni się w sytuacji branży transportowej w najbliższym czasie?
Na podstawie: TVN24.pl, PAP, Polskie Radio
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.