Oszczerstwa – nowa broń w walce z konkurencją? O zatrzymanym w Polsce litewskim ciągniku
Pod koniec czerwca portal olsztyn.gazeta.pl opublikował informację o pewnym incydencie, który miał miejsce na granicy z obwodem kaliningradzkim. Chodziło o ciągnik marki Mercedes-Benz należący do firmy Gaisrė, którym kierował litewski kierowca. Jeździł tą samą trasą już trzeci rok z rzędu, w tym tygodniu przemierzał ją dwa razy. Tego pechowego dnia ciągnik wiózł cysternę z surowcem do produkcji brandy.
Straż graniczna ciężarówkę zatrzymała, a kierowcę poinformowano, że numery identyfikacyjne są „niezgodne z wymogami”. Na tej podstawie ciągnik został skonfiskowany. Po miesiącu zaś – zwrócony właścicielowi, ponieważ żadne podejrzenia nie potwierdziły się.
(Nie)celowe błędy?
Następnego dnia po incydencie do redakcji CargoNews.lt zwrócił się jeden z szefów firmy Gaisrė i poprosił o pomoc w sprostowaniu, delikatnie mówiąc, „niedokładnej” informacji polskich dziennikarzy. Redakcja olsztyn.gazeta.pl poinformowała, że zatrzymano cysternę z ładunkiem o wartości 45 000 euro, która to została skradziona na Łotwie. Ponadto funkcjonariusze prowadzący dochodzenie aresztowali ponoć 50-letniego kierowcę.
Tymczasem polscy funkcjonariusze policji ani do kierowcy, ani do cysterny i jej zawartości żadnych zastrzeżeń nie mieli: kiedy zarząd spółki otrzymał wiadomość o zatrzymanym ciągniku, do punktu kontroli granicznej został wysłany inny samochód i po upływie kilku godzin samochód ciężarowy z ładunkiem wyjechał dalej w trasę. Kierowca również bez problemów wrócił do domu.
Miesiąc niepewności
Redakcja CargoNews.lt zapytała Gaisrė, jakie podejrzenia polskiej straży granicznej mógł wywołać nowy ciągnik Mercedes-Benz, nabyty w salonie autoryzowanego dealera – kierownictwo tylko wzruszyło ramionami. Firma posiada wszystkie niezbędne dokumenty potwierdzające wzięcie ciągnika w leasing, samochód nigdy nie został skradziony i nie figurował w żadnych „ciemnych” historiach. Jedynym nieoryginalnym elementem tego ciągnika był przedni zderzak. Na jednym z parkingów inny samochód uszkodził zderzak i został on wymieniony na inny, który mechanicy firmy kupili w punkcie części zamiennych do samochodów ciężarowych. Na tym kawałku plastiku nikt nie zamieszcza żadnych znaków identyfikacyjnych, dlatego to nie mogło być powodem zatrzymania i konfiskaty ciągnika.
„Funkcjonariuszom polskich organów śledczych przedstawiliśmy wszystkie dokumenty dotyczące zakupu i eksploatacji samochodu ciężarowego, jednak oni powiedzieli, że będzie przeprowadzona ekspertyza i w tym celu muszą się skontaktować z fabryką producenta Mercedes. Wszystkie te procedury trwały ponad miesiąc. Później otrzymaliśmy wiadomość, że zwracają nam samochód i za nic nie musimy płacić” – powiedział jeden z kierowników firmy Gaisrė.
Mirosława Aleksandrowicz, rzecznik polskiej Straży Granicznej, komentując dane nieporozumienie, zaznaczyła, że na granicy dokumenty pojazdów są sprawdzane dosyć często i jeśli pojawiają się jakieś podejrzenia, samochód jest zatrzymywany i wysyłany na kontrolę.
Polscy urzędnicy w swojej odpowiedzi na pierwsze zapytanie redakcji CargoNews.lt wskazali, że „w oznaczeniu cysterny zostały wykryte naruszenia, wskazany nieprawidłowy numer VIN i inne znaki identyfikacyjne”.
Na ponowną prośbę redakcji o wyjaśnienie, dlaczego w przypadku podejrzeń co do cysterny został zatrzymany i skonfiskowany ciągnik, otrzymano odpowiedź, że „dochodzenie w sprawie falsyfikacji numeru identyfikacyjnego ciągnika zostało zamknięte 3 sierpnia”. Żadnych śladów przestępczej działalności funkcjonariusze polskich organów śledczych nie znaleźli, a na pytanie, jak w bazie danych mogła się znaleźć informacja o „podejrzanym” samochodzie ciężarowym, odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
Nie ma nadziei na odszkodowanie
Przymusowy przestój ciągnika kosztował dla firmy Gaisrė około 2000 euro – taką kwotę firma miesięcznie wypłaca bankowi. Czy jest sens dalej drążyć tę sprawę i próbować uzyskać odszkodowanie? Krótkie konsultacje z prawnikami zasiały bardzo dużo wątpliwości – nawet jeśli uda się udowodnić, że straty zostały spowodowane w wyniki bezprawnych działań funkcjonariuszy, usługi prawników i tłumaczy mogą kosztować znacznie więcej.
Komentując tę sytuację, adwokat Reda Aleksynaitė zwróciła uwagę na to, że procedura zatrzymania samochodu, jeśli jest ona prowadzona zgodnie z prawem, nie jest uważana za działanie niezgodne z prawem, dlatego przewoźnicy nie mają nawet teoretycznej możliwości zwrócenia się o odszkodowanie.
„O ile mi wiadomo, podobne prawo istnieje prawie we wszystkich krajach europejskich. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że w Polsce dość łatwo drogą sądową zwrócić się o zwrot bezprawnie nałożonej kary, jednak nawet w takim wypadku pieniądze zapłacone za usługi adwokatów” – powiedziała R. Aleksynaitė.
Nieuczciwa walka z konkurencją?
Firma Gaisrė z powodzeniem działa na rynku już od ponad dwóch dekad. Podstawowa działalność firmy to międzynarodowe przewozy ładunków w cysternach i plandekach. Kierownictwo firmy sugeruje, że incydent ten najprawdopodobniej związany jest z konkurencją.
„Rynek, na którym pracujemy, jest bardzo ciasny i nawet nie wątpimy, że chętnych na przejęcie długoterminowego kontraktu jest masa. Po tym, jak został zatrzymany nasz ciągnik, mieliśmy bardzo dużo czasu, aby przeanalizować sytuację. Sami dla siebie ustaliliśmy, kto stoi za tym wszystkim. Z drugiej zaś strony, nie mamy żadnych oficjalnych dowodów na to, że ktoś za pomocą takich fałszywych podejrzeń próbował oczernić naszą firmę” – powiedział szef Gaisrė.
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.