Polski transport przed ciężką próbą – interesujący wywiad
Najbliższe lata to w dalszym ciągu dominacja transportu drogowego w europejskim łańcuchu dostaw. Ale właśnie w tym obszarze czekają nas największe zmiany wynikające z obiektywnych czynników demograficznych oraz zmiany w sferze regulacyjnej – mówi prezes Związku Pracodawców „Transport i Logistyka Polska” Maciej Wroński. Zapraszamy do lektury wywiadu, który ukazał na łamach “Rzeczpospolitej”.
Co czeka w najbliższych latach branżę transportowo-logistyczną?
Maciej Wroński: Najbliższe lata to w dalszym ciągu dominacja transportu drogowego w europejskim łańcuchu dostaw. Ale właśnie w tym obszarze czekają nas największe zmiany wynikające z obiektywnych czynników demograficznych oraz zmiany w sferze regulacyjnej, określającej warunki wykonywania międzynarodowych przewozów drogowych. Obie kwestie traktowałbym w kategorii równoważnych zagrożeń, które wymuszą zmianę organizacji rynku oraz zmianę łańcucha dostaw. Mogą też być przyczyną impulsu spowalniającego rozwój gospodarczy Europy lub niektórych jej państw. Co do demografii, to w całej Europie i w każdej branży odczuwamy coraz większy brak rąk do pracy. A w transporcie drogowym odczuwamy to szczególnie boleśnie. Według raportu „Rynek pracy kierowców 2016″ opracowanego przez PwC we współpracy z TLP, obecnie brakuje nam w Polsce ponad 100 tysięcy kierowców. I ten trend ulega pogłębieniu, mimo masowego zatrudniania kierowców z zagranicy. A nierównowaga powoduje naturalne zachowania rynkowe – wzrost płac i kosztów z nimi związanych w celu pozyskania i zatrzymania pracownika.
Już dziś kierowca w międzynarodowym transporcie drogowym otrzymuje 2-3 razy wyższą wypłatę niż jego koledzy z innych branż. W zawodzie kierowcy zarobki są znacznie większe niż w prestiżowych dotychczas zawodach, takich jak maszyniści, górnicy czy operatorzy maszyn budowlanych. A realna stawka godzinowa netto kierowcy nie odbiega znacząco od stawek w najbogatszych państwach europejskich.
Ponadto, aby zatrzymać kierowców, pracodawcy coraz bardziej wychodzą naprzeciw ich oczekiwaniom w zakresie organizacji pracy. Pracownik chce być jak najczęściej w domu, a to oznacza mniejszą efektywność wykorzystania środków transportu, skracanie tras i większą liczbę pustych przebiegów. To są kolejne koszty. Koszty, które jeszcze dzisiaj trudno przerzucić na klienta, ale już niedługo ta sytuacja się zmieni. Są bowiem granice możliwości optymalizacji innych kosztów niezwiązanych z pracą. A wykonywanie przewozów na zerowej lub wręcz ujemnej marży na dłuższą metę oznaczałoby upadłość. Dlatego klienci branży TSL staną przed dylematem: albo zaakceptują Wyższe stawki przewozowe, albo będą mieli poważne kłopoty z zapewnieniem ciągłości dostaw.
Cały wywiad jest dostępny pod TYM linkiem.
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.