„Rząd chroni dzika, nie rolnika”, czyli rolnicy protestują
Protesty rolników nadal trwają. Rolnicy domagają się pomocy od państwa. Premier Kopacz podkreśla zaś, że wysłucha strajkujących, ale nie pozwoli na łamanie prawa.
We wtorek zablokowano drogę s7 w okolicach Grójca. Nie przepuszczano samochodów jadących z Warszawy, Sochaczewa i Radomia. Policja przygotowała objazdy, ruch odbywał się tu wahadłowo. Dzień wcześniej nieprzejezdny był fragment drogi krajowej nr 2 pomiędzy Siedlcami a Terespolem, blokowało ją około 70 ciągników i maszyn rolniczych. Protesty trwają w całej Polsce.
Rolnicy podkreślają, że to jedyny sposób, a zwrócić uwagę rządu na ich palące problemy. Wśród podstawowych postulatów protestujących znalazła się m.in. wypłata rekompensat za straty poniesione w chowie trzody chlewnej i bydła spowodowane głównie przez dziki. Jak podkreśla Sławomir Izdebski, szef OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych, straty są najdotkliwsze w województwie podlaskim, oszacowano je na ok. 7 mln zł. – Jeżeli dzisiaj proponuje się lekką ręką Ukrainie 100 mln euro, a dla rolników nie ma tych kilku milionów, to jest jakieś nieporozumienie – stwierdził.
W Podlaskiem ok. 30 ciągników stanęło zaś na drodze S19 w miejscowości Zabłudów na trasie z Białegostoku do Lublina. Jak zapowiadają protestujący, blokady mają potrwać pięć dni. Podobnie na trasie A2 w Zdanach w województwie mazowieckim.
Premier Ewa Kopacz określiła żądania rolników jako postulaty nieprzystające do rzeczywistości. Premier przypomniała jednocześnie, że rząd proponował rekompensaty już w październiku, jednak z kilku tysięcy uprawionych zgłosiło się po nie zaledwie kilkuset. Zapowiedziała też, że będzie negocjować z protestującymi, jednak nie pozwoli na łamanie prawa.
Dziś rozmowy ze strajkującymi mają być kontynuowane. Minister rolnictwa Marek Sawicki ma dziś osobiście spotkać się z szefem blokującego ulice rolniczego związku.
– Nie może łudzić rolników tym, że nagle znajdzie się cudowna pomoc i cudowne dodatkowe środki. Bo nie chciałbym, żebyśmy zaczęli dyskutować o tym, jaka skala pomocy jest skierowana do polskich rolników. Jeśli my rocznie, w budżecie na rolnictwo wydajemy ok. 53,5 mld złotych, a roczna wartość produkcji to jest niewiele ponad 160 mld złotych, no to gdzieś jest jakaś miara przyzwoitości. Być może pan Izdebski chce tę miarę przyzwoitości i zachowania wobec innych grup społecznych przekroczyć. Ja na tyle, ile mogę, rolnikom pomogę, na tyle, ile mogę, ich postulaty zrealizuję, natomiast spraw niemożliwych, niestety, nie podejmuje się – mówił minister.
Jak podsumował prezes Instytutu Rozwoju Rolnictwa im. Władysława Grabskiego w komunikacie przekazanym IAR, od dawna nie mieliśmy do czynienia z tak złą sytuacją w rolnictwie.
Na podstawie: IAR, PAP
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.