Starości nadal będą zatrzymywać prawo jazdy za znaczne przekroczenie prędkości – mimo podejrzeń, że to niekonstytucyjne
To jeden z najbardziej surowych polskich przepisów. Od 2015 r. kierowcy, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h, tracą prawo jazdy na 3 miesiące. Prawo jazdy jest zatrzymywane, nawet jeśli kierowca nie zgadza się na przyjęcie mandatu, czyli jedynie na podstawie policyjnej informacji. Według Rzecznika Praw Obywatelskich to niekonstytucyjne, jednak Naczelny Sąd Administracyjny obstaje przy swoim.
Przepisy, które weszły w życie już 4 lata temu od początku wywoływały i nadawał wywołują sporo kontrowersji. Wątpliwości wyrażał m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, który wystosował zapytanie do Naczelnego Sądu Administracyjnego, czy podstawą decyzji starosty o zatrzymaniu prawa jazdy może być wyłącznie informacja policji o ujawnieniu kierowania pojazdem z prędkością w obszarze zabudowanym przekraczającą dopuszczalną o więcej niż 50 km/h.
RPO zwrócił uwagę m.in. na rozbieżności w podejściu sądów administracyjnych oraz na trudności w wywalczeniu swoich praw przez kierowców, którym niesłusznie odebrano prawo jazdy. W obecnym kształcie przepisów bowiem starości nie mają narzędzi do weryfikacji informacji policji – mogą opierać się jedynie na notatce policyjnej.
„24 listopada 2017 r. WSA w Gliwicach (sygn. akt II SA/Gl 806/17) stwierdził, że gdy kierowca zaprzecza przekroczeniu prędkości i odmawia przyjęcia mandatu, decyzja starosty nie może opierać się wyłącznie na notatce policji. Decydujące ma być wtedy rozstrzygnięcie w sprawie o wykroczenie w związku z odmową przyjęcia mandatu” – czytamy w komunikacie Rzecznika Praw Obywatelskich.
„Taki pogląd znalazł akceptację NSA. W wyroku z 10 kwietnia 2018 r. (sygn. akt I OSK 2809/17), wskazał on, że jeśli kierowca uprawdopodobni wątpliwości wobec poprawności pomiaru – wskazując np. na wadliwość legalizacji urządzenia pomiarowego – to musi być możliwość weryfikacji informacji policji. Jeśli zaś kompetentny jest do tego sąd w sprawie wykroczeniowej, to starosta powinien zawiesić swe postępowanie co do zatrzymania prawa jazdy do rozstrzygnięcia sprawy przez ten sąd (tzw. zagadnienie wstępne). Jednak WSA w Poznaniu i Gliwicach w wyrokach – odpowiednio – z 19 grudnia 2017 r. (sygn. akt II SA/Po 745/17) i 24 marca 2017 r. (sygn. akt II SA/Gl 1138/16) nie zgodziły się, że w takiej sytuacji starosta powinien zawieszać swe postępowanie. Zdaniem sądów, jeśli potem kierowca byłby uniewinniony od zarzutu, to może wystąpić o wznowienie postępowania administracyjnego; ma też prawo dochodzić odszkodowania. Pogląd o braku przesłanek do zawieszania pojawia się również w linii orzeczniczej wyrażającej stanowisko, że starosta opiera się wyłącznie na informacji policji” – tłumaczy dalej RPO.
Zdaniem RPO przyjęta linia orzecznicza aprobuje automatyzm i obligatoryjność zatrzymywania prawa jazdy na podstawie niezweryfikowanych ustaleń policji. Sytuacja, w której jedynym dowodem prowadzącym do zatrzymania prawa jazdy jest informacja policji, prowadzi do naruszenia konstytucyjnego prawa do sądu.
Tymczasem 1 lipca 2019 r. Naczelny Sąd Administracyjny stwierdził, że postępowanie wykroczeniowe dotyczące przekroczenia dozwolonej prędkości nie ma wpływu na działania, do których zobligowany jest starosta. Oznacza to, że nawet jeśli kierowca nie przyjmuje mandatu, starosta zatrzyma jego prawo jazdy na trzy miesiące, nie czekając przy tym na rozstrzygniecie sądu.
“Podstawę wydania decyzji o zatrzymaniu prawa jazdy (…) może stanowić wyłącznie informacja o ujawnieniu czynu polegającego na kierowaniu pojazdem z przekroczeniem dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h na obszarze zabudowanym” – czytamy w komunikacie NSA.
Wychodzi więc na to, że nic się nie zmieni – kierowcy mogą nie zgodzić się na przyjęcie mandatu np. wskutek błędu pomiaru fotoradaru, jednak mimo to i mimo wątpliwości tracą uprawnienia do kierowania pojazdami na trzy miesiące.
Komentarze
Na razie nie ma komentarzy
Twój komentarz
Jeśli chcesz napisać komentarz, zaloguj się:
lub zarejestruj się.